Tytuł: Chorować na Miłość
Gatunek: Fluff, romans
Bohaterowie: Park Chanyeol, Byun Baekhyun
Ostrzeżenia: Brak
Nie, nie nazwałby tego obsesją.
To za mocne słowo, w dodatku o tak niezdrowym charakterze...
A Chanyeol postrzegał siebie jako
osobę wyjątkowo zdrową. Jedyna choroba, do jakiej się przyznawał to
nosicielstwo szczęścia, ale na nią nie mógł nic poradzić. Jego duszę po prostu
rozpierała radość.
Nie, wolałby nie dociekać genezy
owej dolegliwości. Po prostu się z nią urodził, dobrze? Koniec tematu.
- Znowu to robisz - mruknął
Baekhyun i wywrócił oczami. Chanyeol z uwagą śledził wędrówkę jego ciemnych
tęczówek, które po chwili znów zwróciły się na niego.
- Co takiego? - spytał ciągle
trochę rozkojarzony.
- Gapisz się. Przestań. - Brunet
wyciągnął przed siebie dłoń i przesłonił nią oczy chłopaka. Czubek nosa
Chanyeola otarł się o jego opuszki palców.
Trochę mimowolnie uległ pokusie i
wtulił twarz w dłoń Baekhyuna, wydając przy tym pomruk zadowolenia. Fakt,
częściowo się z nim drażnił, jak zawsze robił na przekór, by lekko go
zdenerwować. W końcu widok rozjuszonego Baekhyuna był bezcenny.
Częściowo to właśnie robił.
Pozostałą część postanowił przemilczeć.
Nie, nie sprawiało mu to radości.
Nie nazwałby tego również niezdrowym zainteresowaniem.
Baekhyun jęknął i po chwili
odsunął rękę z udawanym niesmakiem na twarzy. Musiał być udawany, bowiem w jego
ciemnych oczach zamigotał błysk radości, a kąciki warg lekko się uniosły. Uwadze
Chanyeola nie mogła ujść żadna z jego reakcji.
- Jesteś niepoprawny, Chanyeol -
zaczął brunet, patrząc karcąco na chłopaka, jednak jego ton zdradzał
rozbawienie. - Dorośnij.
W odpowiedzi szatyn uderzył go
lekko ramieniem, tym samym dyskretnie zbliżając się do niego na sofie, która i
tak zdawała się być za ciasna dla nich dwóch.
- Jestem dorosły i dojrzały -
zadeklarował z pewnością w głosie i duszy. - A tak w ogóle to co oglądamy? -
spytał, gdy jego wzrok na moment spoczął na płaskim ekranie telewizora.
W zasadzie był to pierwszy raz,
kiedy w ogóle zainteresował się filmem, bowiem doszedł do wniosku, że jedyne,
co pamiętał z minionej godziny seansu to odbicie światła ekranu w oczach Baekhyuna.
Nie, nie i po raz ostatni - nie. To nie była obsesja.
Nigdy by tego tak nie nazwał! Aboslutny koniec tematu!
- Sponge Bob'a - odparł Baekhyun,
próbując skupić się na kreskówce, choć Chanyeol widział, jak jego wzrok co
chwilkę próbuje uciec od ekranu i w ostateczności wygrał z uporem właściciela,
po czym spoczął spowrotem na chłopaku.
W odpowiedzi podarował mu szeroki
uśmiech. Baekhyun odwrócił wzrok, jak zwykle onieśmielony długim spojrzeniem,
jakim ciągle raczył go Chanyeol. Postanowił odzyskać utraconą przestrzeń i w
tym celu wziął poduszkę w kształcie pandy, która leżała między nim a oparciem,
po czym przytulił ją do klatki piersiowej.
Ten widok rozczulił Chanyeola,
który nie mógł powstrzymać rozmarzonego uśmiechu cisnącego mu się na usta.
- Dojrzały seans - podsumował na pół drwiąco,
na pół żartobliwie.
- Zamknij się. - Baekhyun
uśmiechnął się usatysfakcjonowany złowrogim tonem, jakim udało mu się to
wymówić. - Może masz jakiś lepszy pomysł? Trzeba było coś zaproponować zamiast
nieustannie wgapiać się we mnie. Poważnie, byłem pewien, że zaraz pocieknie ci ślina z ust.
Nie potrafił się na niego
rozzłościć, co zaczynało wyglądać podejrzanie nawet w jego mniemaniu. Może
naprawdę był chory? Może to ta nowa dieta?
Położył ramię na oparciu sofy tuż
za szyją Baekhyuna. Uśmiechnął się z satysfakcją, gdy brunet wzdrygnął się na
kontakt jego ramienia ze swoją nadwrażliwą skórą na karku. Nie, nie mógł się
powstrzymać. Przejechał dłonią po jego miękkich włosach i przesunął palcami u
nasady jego głowy. Po plecach Baekhyuna przebiegł dreszcz.
- Możesz przestać? - mruknął
przez zęby i nachylił się do przodu, by przerwać kontakt. - Co w ciebie dzisiaj
wstąpiło?
Nie był pewien. Właściwie nie
miał pojęcia. Jedyne co wiedział to to, że wstąpiło to w niego dobrych kilka
miesięcy temu. Niczym wirus szczęścia.
- Jestem znudzony - powiedział po
chwili, przeciągając się na sofie i niby przypadkiem bardziej opierając się na
Baekhyunie. Brunet na jego poczynania wydał z siebie niezadowolone prychnięcie.
- Jak dziecko - mruknął pod nosem
i bardziej wtulił się w poduszkę, tym samym nadając swoim słowom efekt
komediowy.
Chanyeol nie myśląc długo
wyszarpnął mu pluszową pandę, przez moment obserwując urocze oburzenie na
twarzy chłopaka, po czym rzucił ją w kąt i bardziej się do niego przysunął.
- Brawo. Zabrałeś mi poduszkę -
podsumował z sarkazmem. Chanyeol był lekko zdziwiony, że brunet nie odsunął się
jak zawsze, gdy znaleźli się niebezpiecznie za blisko. - Co dalej? Pokażesz mi
język?
Boże, dlaczego w jego uszach
zabrzmiało to tak perwersyjnie? Wyrzucił myśl z głowy i przywrócił na twarz
lekki półuśmiech.
- Może - uciął krótko i nachylił
się jeszcze bardziej. Na twarzy Baekhyuna pojawił się różowy rumieniec, jednak
chłopak nie dawał za wygraną i ciągle się nie odsuwał, tym samym nadając ich
grze nowego charakteru.
Twarz Chanyeola zatrzymała się
kilka centymetrów od twarzy Baekhyuna. Przełknął głośno ślinę, bowiem czuł, że
zaczyna tracić kontrolę nad swoimi działaniami. Nie do końca był pewien, do
czego właściwie zmierzał i po raz kolejny nie potrafił nazwać tego, co czuł,
gdy napotkał znajome ogniki w oczach bruneta.
To nie mogła być obsesja, prawda?
Tym razem jego zapewnienie zabrzmiało desperacko i przestało przekonywać nawet
niego samego. Odsunął się lekko i pokręcił głową, chcąc otrząsnąć się z tego
niezrozumiałego otumanienia.
- Jesteś beznadziejny, Chanyeol -
jęknął Baekhyun, a jego ciepły oddech omiótł usta szatyna. - Zaprzeczasz samemu
sobie.
Zaprzeczał? Był aż tak oczywisty?
Baekhyun przechylił głowę i przyglądał
mu się trochę wyzywająco. Może go oceniał? A może czekał?
Usta bruneta lekko się
rozchyliły.
Igrał z nim.
Trochę nieświadomie, kto wie,
może celowo. Chanyeol nie wiedział za dużo, a zarazem wiedział jedno.
Pocałował go.
Nie, nie nazwałby tego krótkim i
nieśmiałym cmoknięciem.
Był zachłanny, trochę natarczywy,
ale Baekhyun zdawał się nie protestować. Jego ciche pomruki zadowolenia
sprawiały, że chciał przeciągnąć ten moment jak najdłużej się dało. Odnalazł w
tym kontakcie to, co nurtowało go od dawna, to, czego pragnął. Wirus szczęścia
w jego sercu śmiał się z jego naiwności, a zarazem karmił tym pocałunkiem.
Po kilku długich minutach oboje z
trudnością łapali oddech, patrząc na siebie z mieszanką zdziwienia, ekscytacji,
ale i szczęścia. Może czegoś więcej?
Nie, Chanyeol nie nazwałby tego
obsesją.
W oczach Baekhyuna znalazł swoje
odbicie z zakochaniem przyklejonym do czoła.
- Lubię twoją dorosłą wersję -
odezwał się brunet z zadziornym
uśmiechem.
- Zamknij się - odparł, po czym
ponownie go pocałował.
***
To było urocze :)
OdpowiedzUsuńJedno z moich ulubionych ;p
Cudne ^^
OdpowiedzUsuńChanyeol zaprzeczał co do posiadania obsesji, a ja natomiast mam ją jeśli chodzi o twoje dzieła ^^
Kyaaa, przeurocze *^*
OdpowiedzUsuńLubię takie spokojne opowiadania, które nie szargają moich nerwów :3