środa, 19 września 2012

Chorować na Zazdrość [BaekYeol]


TYTUŁ: Numer Jeden
GATUNEK: Romans 
BOHATEROWIE: Park Chanyeol, Byun Baekhyun 
OSTRZEŻENIA: Brak istotnych


- To trochę... przerażające. Prawda?

Baekhyun spojrzał pytająco na Chanyeola, na moment odrywając wzrok od szyby. Ten w odpowiedzi wzruszył ramionami.

- No nie wiem - zaczął intensywnie się nad tym zastanawiając. - Są słodkie.

- Są zachłanne.

- To urocze.

- To stresujące.

- Ale miłe.

- Nieznośne.

- Wcale nie.

- A tak!

- Baekhyun, to nasze fanki na litość boską!

Na to stwierdzenie brunet wywrócił oczami, jednak poddańczo uśmiechnął się w stronę około kilkudziesięciu młodych kobiet przyklejonych do szyby. Mimo, że okno należało do pancernych, uszy obu chłopaków przeszył długi, rozentuzjazmowany pisk dziewczyn. Za ten jeden uśmiech padło setki miłosnych wyznań, dziesiątki komplementów i kilka ofert matrymonialnych.

- Widzisz? Kochają cię - podsumował Chanyeol i uśmiechnął się do niego szeroko.

Baekhyun prychnął niezadowolony i odwrócił wzrok zarówno od szatyna jak i kobiet fotografujących każdą jego minę. Chanyeol nie rozumiał jego reakcji. Najwyraźniej nawet nie był na drodzę do ich zrozumienia. To frustrowało Baekhyuna, jeszcze bardziej pogarszając jego samopoczucie. Jednocześnie zachowanie bruneta martwiło Chanyeola, wpędzając ich obu w błędne koło niedomówień i niezadanych pytań.

W pewnym momencie pisk fanek osiągnął apogeum, gdy drzwi jednego z pokoi otworzyły się i w korytarzu pojawił się Luhan. Zaskoczony omiótł wzrokiem tłum za oknem, na widok którego jego twarz momentalnie się rozpromieniła. Pomachał do fanek, wpędzając je w jeszcze większą euforię, po czym przebiegł korytarzem, wysyłając im kilka serc. Baekhyun i Chanyeol odprowadzili go wzrokiem dopóki nie zniknął za drzwiami jednego z pomieszczeń studia.

- Mistrz aegyo - skwitował Baekhyun, choć wyraz jego twarzy nie wskazywał na to, by był pod wrażeniem.

- Przebij go - podpuszczał go Chanyeol z wyzywającym uśmiechem. - Pokaż im coś słodkiego.

Brunet potrząsnął głową.

- Nic im nie pokażę. - mruknął, spuszczając wzrok. Skrzyżował ramiona na piersi niczym uparty przedszkolak. - Nie chcę.

- No proszę.. - jęknął Chanyeol coraz bardziej zmęczony zachowaniem bruneta.

- Nie - zaprotestował, posyłając mu spojrzenie, które miało kategorycznie uciąć temat.

- Może jednak? - Chanyeol gdy chciał, potrafił być równie uparty.

- Sam to zrób i daj mi spokój! - warknął ostrzej niż zamierzał. Zmieszany odwrócił wzrok od zdziwionej, lekko urażonej twarzy szatyna.

Przez moment zapanowała cisza, która w korytarzu miała charakter niezręczny, zaś za szybą wynikła ze zdezorientowania obserwujących ich fanek.  Jednakże przez ten krótki moment obaj zapomnieli o śledzącym ich tłumie.

- Dobrze - powiedział Chanyeol i oderwał wzrok od Baekhyuna. - I tak ktoś w końcu musi nauczyć cię, jak traktować fanki.

Wymienili między sobą ostatnie spojrzenie, w którym ze strony Baekhyuna można było wyczuć niezrozumiały wyrzut i gniew, zaś Chanyeola dumę i upór. Wypadkowa tego mierzenia się wzrokiem wydawała się być niedorzeczna i pozostała nie skomentowana. Szatyn odwrócił się do fanek, a wyraz jego twarzy uległ diametralnej zmianie. Baekhyun w milczeniu obserował uśmiech wstępujący na usta szatyna i delikatne zmarszki w kącikach jego błyszczących oczu, gdy wysyłał dziewczynom niewidzialne całusy. Jego twarz zdradzała szczerą i oddańczą miłość dla swoich wielbicielek. Cała uprzejmość, szacunek i każdy gest, który im okazywał były prawdziwe. Kochał je.

Z jakiegoś powodu to bolało Baekhyuna.

Bolało i denerwowało.

Bolało, denerwowało i irytowało.

Bolało... Och, po prostu był wściekły!

- Wystarczy - odezwał się i udał, że próbuje złapać jeden z powietrznych całusów Chanyeola, na co ten spojrzał na niego zdziwiony. - Mam już dość, jestem głodny i bolą mnie uszy od ich pisku. Zabierz mnie stąd.

Chanyeol nie mógł powstrzymać lekkiego uśmiechu, który cisnął mu się na usta w wyniku narzekania Baekhyuna. Wzruszył ramionami w stronę dziewczyn, dając im do zrozumienia, że nic więcej nie może zrobić, po czym położył dłoń na ramieniu bruneta i skierował go w stronę wyjścia.

- Jak sobie życzysz, księżniczko - powiedział z przekąsem, jednak szeroki uśmiech nie opuszczał jego twarzy.

Baekhyun na to określenie prychnął, udając oburzenie, jednak musiał przyznać przed samym sobą, że w głebi serca właśnie tak chciałby być traktowany.

Ta myśl zirytowała go jeszcze bardziej.

Gdy otowrzyli frontowe drzwi studia, przywitał ich jeden wielki pisk, na który obaj starali się odpowiedzieć uśmiechem, jednak w rzeczywistości siła okrzyków lekko ich ogłuszała. Wyszli przed budynek i skierowali się w stronę knajpki po drugiej stronie ulicy. Fanki nie ośmieliły się podejść zbyt blisko, tworząc z obu ich stron żywą ścianę i obserwując ich z pewnej odległości.

- Chanyeol-oppa, kocham cię! - Okrzyk jednej z fanek dotarł calkiem klarowny do uszu Baekhyuna.

Nowa fala gniewu uderzyła mu do głowy.

Właściwie to był cholernie wściekły i wdzięczny naturze, że spojrzenia jednak nie mogły zabijać.

Nie chciał mieć nikogo na sumieniu. Twarz właścicielki wcześniejszego wyznania sprawiła, że przez moment zaczął się zastanawiać, czy aby na pewno nie przelał w swoje spojrzenie za dużo złości, bowiem młodziutka dziewczyna zbladła, gdy nawiązali kontakt wzrokowy.

Nie myśląc zbyt wiele, chwycił dloń Chanyeola i przyspieszył krok, chcąc jak najszybciej opuścić tłum. Nie spodziewał się, że tym gestem wywoła jeszcze silniejszą burzę okrzyków. Szatyn dał się bez słowa poprowadzić.

Możliwe, że właśnie wtedy Chanyeol  zaczął coś rozumieć.

***

- Może to poprawi ci humor - powiedział Chanyeol i postawił przed Baekhyunem filiżankę z gorącą czekoladą.

Usiadł po drugiej stronie stolika, stawiając przed sobą duże americano. Lubili tę knajpkę, bowiem była kameralna i przytulna, a ich ulubione, wręcz stałe miejsce znajdowało się daleko od wejścia, praktycznie niewidzialne dla reszty osób w pomieszczeniu. Baekhyun otaksował wzrokiem napój przed sobą i upił maleńki łyk, który i tak sparzyl mu język. Skrzywił się z bólu i westchnął przeciągle.

- Jesteś zły.

Chanyeol przyglądał mu się z podwójną uwagą, próbując wyczytać coś z pochmurnej aury bruneta. Baekhyun spojrzał na niego nierozumnie, udając, że nie ma o niczym pojęcia.

- Jesteś zazdrosny.

Zamrugał zdziwiony na kolejną uwagę Chanyeola, jednak starał się zachować obojętny wyraz twarzy. Ponownie zajął się piciem swojego piekielnie gorącego napoju, przy okazji zastanawiając się, czy naprawdę był taki oczywisty. Czy Chanyeol w końcu zauważył? Czy zrozumiał?

- Jesteś zazdrosny o fanki.

Tak, przyznał mu w duchu, jednak nie ośmielił się powiedzieć tego na głos. Jedynie patrzył na niego wyczekująco, bowiem spodziewał się czegoś więcej.

- Jesteś zazdrosny o fanki, bo boisz się, że mogę ich mieć więcej od ciebie - dokończył Chanyeol z chytrym uśmiechem.

O nie...

Baekhyun jęknął zrezygnowany i schował twarz w dłoniach. Może wcale nie chciał usłyszeć owego więcej. Zdecydownie nie chciał.

- Jesteś idiotą - podsumował brunet, czym zarobił sobie urażone spojrzenie pary ciemnych oczu po drugiej stronie stolika.

 Z tymi słowami zostawił prawie nietkniętą gorącą czekoladę i wyszedł z knajpy.

Możliwe, że wtedy Chanyeol zdał sobie sprawę, że tak naprawdę nie rozumiał nic.

***

- Jeszcze tylko pięć - pocieszał się Chanyeol, gdy zmęczonymi oczami spoglądał na maleńką grupkę listów na jego biurku. - Dasz radę. Czym jest pięć listów przy ostatnich dwustu?

Pomasował nadgarstek, który zaczynał boleć go niemiłosiernie od ciągłego odpisywania na papeterię fanów, jednak za wszelką cenę chciał skończyć wszystko jednego dnia. W zasadzie jednej nocy. Traktował to niczym swój obowązek, dług, który musiał jak najszybciej spłacić fanom za ich bezgraniczną miłość.

Było po północy, gdy sięgnął po ostatni list. Ziewnął przeciągle, gdy jego wzrok jeździł po równych linijkach tekstu. Z ulgą zauważył, że tekst okazał się być krótki, co nie wymagało od niego nadmiernej koncentracji. Miał wrażenie, że zna to pismo, jednak poziom zmęczenia uniemożliwiał mu sięgnięcie tak daleko w czeluści pamięci, by skojarzyć je z kimś konkretnym.

"Jesteś idiotą, Chanyeol.

Nie, nie zazdroszczę ci fanów.

Ja zazdroszczę fanom.

Zazdroszę im ciebie i tego, co im dajesz - miłość.

Dlatego chcę być twoim fanem, bo tylko wtedy otrzymam to, co one.

Tak naprawdę chciałbym być Twoim jedynym fanem. Nie lubię się dzielić.

Chyba Cię kocham.

Nie, wcale Cię nie kocham.

Jesteś idiotą.

Kocham Cię.

- Baekhyun"

Z każdym kolejnym słowem uśmiech Chanyeola powiększał się, a pod koniec zaczęły boleć go policzki. 

Miał wrażenie, że jego serce zaraz stopnieje, gdy zobaczył maleńkie, trochę koślawe serce na samym dole kartki.

Starannie, niczym z czcią poskładał list po tym, jak przeczytał go około stu razy i schował do kieszeni bluzy.

Możliwe, że Chanyeol zawsze to rozumiał, jednak nie przypuszczał, by mogło być prawdziwe.

***

Po cichu wszedł do ciemnego pokoju i bezgłośnie zamknął za sobą drzwi. Rozejrzał się po pomieszczeniu, jednak spuszczone rolety nie wpuszczały do pomieszczenia nawet subtelnego światła księżycowego.

Usłyszał czyjś głęboki i równy oddech przy prawej ścianie, co oznaczało, że Baekhyun już spał. Czuł się jak ślepiec, gdy torował sobie drogę przez pokój, co chwilę wchodząc na meble, które miał wrażenie, że w magiczny sposób ustawiały mu się przed nogami. Gdy prawie dotarł do celu, był pewien, że to złośliwa magia przesunęła walizkę spod ściany tak, żeby ktoś się o nią potknął.

Cóż, w końcu ktoś musiał być tym szczęściarzem.

- Co do... - Zaspany głos Baekhyuna uświadomił mu, że przynajmniej wylądował we właściwym miejscu i nikt nie przestawił jego łóżka. - Chanyeol, co ty wyprawiasz?!

Szatyn zachichotał i zamiast się odsunąć, objął drobną postać na łóżku, ignorując jej jęki protestu i niezadowolenia.

- Nic. Tylko okazuję miłość dla mojego ulubionego fana. Mojego numeru jeden - wyznał, zanurzając nos w potarganych włosach chłopaka.

Przez chwilę w nieprzeniknionym pokoju panowała cisza przerywana jedynie odgłosem ich oddechów. Baekhyun przestał się ruszać i mówić, zaś Chanyeol spokojnie na nim leżał zadowolony z siebie i efektu, jaki osiągnął.

- Wiesz, tak naprawdę... - zaczął trochę niepewnie sztatyn, gdy nie doczekał się żadnej reakcji. - Tak naprawdę to ja ciebie też.

Cisza. Tym razem nie słychać było nawet ich oddechów, bowiem oboje na moment je wstrzymali.

- Co? - spytał cicho Baekhyun i ośmielił się odwrócić w jego stronę.

- I to nie tak jak fana. Mam dla ciebie specjalne miejsce. Ponad wszystkimi - kontynuował coraz bardziej zmieszany. Tym razem cieszył się, że w pokoju było na tyle ciemno, że Baekhyun nie mógł zobaczyć, jak się czerwieni.

- Co takiego? - nalegał brunet. - Och, Chanyeol, powiedz to w końcu!

- Kocham cię. Kocham cię jak nikogo - odparł z serdecznym uśmiechem i na oślep znalazł usta chłopaka.

Chanyeol uznał, że w pocałunkach w ciemności też było coś magicznego. Tym bardziej w pierwszym pocalunku. Wyłączony zmysł wzroku pozwalał mu całkowicie oddać się dotykowi miękkich ust bruneta na długie minuty. Kto wie, może godziny.

- Czekaj...- odezwał się Baekhyun, gdy jakimś cudem udało im się na moment rozłączyć. - Czy to znaczy, że nie muszę robić emblematu z twoim imieniem i kupować koszulki z twoim zdjęciem?

Chanyeol zaśmiał się dźwięcznie i pogładził go po policzku, zatrzymując się dłużej na ustach.

- Nie, myślę, że obejdziemy się bez tego - odparł. - Wolę ten rodzaj okazywania miłości. - Po tych słowach na nowo złączył ich usta w pocałunku.

Możliwe, że w tamtym momencie obaj już wszystko zrozumieli.


3 komentarze:

  1. Jejku, jakie to było urocze... Nie stac mnie teraz na jakiś 'porządny' komentarz, bo ostatnio z jakiejś beznadziejnej przyczyny zaczynam płakać przy czytaniu takich słodkich opowiadań, więc no.. ^^; Ale musisz wiedzieć, że właśnie w tej chwili zyskujesz wierną fankę~ <3 Oczywiście życzę dużo, dużo weny i ochoty na pisanie kolejnych ficów :33

    OdpowiedzUsuń
  2. KAWAII~~~~ To było takie kochane ^^ Nie było przesłodzone. Zachowało w sobie tę granice dobrego smaku. Naprawdę cudowne.

    OdpowiedzUsuń
  3. Będę zła... *foch z przytupem* ten tekst jest zupełnie inny od reszty, którą dotąd przeczytałam na twoim blogu... Smutam. To było takie.. takie pospolite T^T Może to był jeden z pierwszych fanfików? Nie wiem... ale... mimo wszystko niczym mnie nie zaskoczyłaś T^T Ale wiem, że stać cię na więcej i to opowiadanie to tylko wyjątek w twojej kolekcji!! Dlatego też, nie narzekam dłużej!! WENY!

    TsukiKira

    OdpowiedzUsuń