TYTUŁ: Numer Jeden
GATUNEK: Romans
BOHATEROWIE: Park Chanyeol, Byun Baekhyun
OSTRZEŻENIA: Brak istotnych
- To trochę... przerażające.
Prawda?
Baekhyun spojrzał pytająco na
Chanyeola, na moment odrywając wzrok od szyby. Ten w odpowiedzi wzruszył
ramionami.
- No nie wiem - zaczął
intensywnie się nad tym zastanawiając. - Są słodkie.
- Są zachłanne.
- To urocze.
- To stresujące.
- Ale miłe.
- Nieznośne.
- Wcale nie.
- A tak!
- Baekhyun, to nasze fanki na
litość boską!
Na to stwierdzenie brunet
wywrócił oczami, jednak poddańczo uśmiechnął się w stronę około kilkudziesięciu
młodych kobiet przyklejonych do szyby. Mimo, że okno należało do pancernych,
uszy obu chłopaków przeszył długi, rozentuzjazmowany pisk dziewczyn. Za ten
jeden uśmiech padło setki miłosnych wyznań, dziesiątki komplementów i kilka
ofert matrymonialnych.
- Widzisz? Kochają cię -
podsumował Chanyeol i uśmiechnął się do niego szeroko.
Baekhyun prychnął niezadowolony i
odwrócił wzrok zarówno od szatyna jak i kobiet fotografujących każdą jego minę.
Chanyeol nie rozumiał jego reakcji. Najwyraźniej nawet nie był na drodzę do ich
zrozumienia. To frustrowało Baekhyuna, jeszcze bardziej pogarszając jego
samopoczucie. Jednocześnie zachowanie bruneta martwiło Chanyeola, wpędzając ich
obu w błędne koło niedomówień i niezadanych pytań.
W pewnym momencie pisk fanek
osiągnął apogeum, gdy drzwi jednego z pokoi otworzyły się i w korytarzu pojawił
się Luhan. Zaskoczony omiótł wzrokiem tłum za oknem, na widok którego jego
twarz momentalnie się rozpromieniła. Pomachał do fanek, wpędzając je w jeszcze
większą euforię, po czym przebiegł korytarzem, wysyłając im kilka serc.
Baekhyun i Chanyeol odprowadzili go wzrokiem dopóki nie zniknął za drzwiami
jednego z pomieszczeń studia.
- Mistrz aegyo - skwitował
Baekhyun, choć wyraz jego twarzy nie wskazywał na to, by był pod wrażeniem.
- Przebij go - podpuszczał go
Chanyeol z wyzywającym uśmiechem. - Pokaż im coś słodkiego.
Brunet potrząsnął głową.
- Nic im nie pokażę. - mruknął, spuszczając wzrok. Skrzyżował ramiona na
piersi niczym uparty przedszkolak. - Nie chcę.
- No proszę.. - jęknął Chanyeol
coraz bardziej zmęczony zachowaniem bruneta.
- Nie - zaprotestował, posyłając
mu spojrzenie, które miało kategorycznie uciąć temat.
- Może jednak? - Chanyeol gdy
chciał, potrafił być równie uparty.
- Sam to zrób i daj mi spokój! -
warknął ostrzej niż zamierzał. Zmieszany odwrócił wzrok od zdziwionej, lekko
urażonej twarzy szatyna.
Przez moment zapanowała cisza,
która w korytarzu miała charakter niezręczny, zaś za szybą wynikła ze
zdezorientowania obserwujących ich fanek.
Jednakże przez ten krótki moment obaj zapomnieli o śledzącym ich tłumie.
- Dobrze - powiedział Chanyeol i
oderwał wzrok od Baekhyuna. - I tak ktoś w końcu musi nauczyć cię, jak
traktować fanki.
Wymienili między sobą ostatnie spojrzenie,
w którym ze strony Baekhyuna można było wyczuć niezrozumiały wyrzut i gniew,
zaś Chanyeola dumę i upór. Wypadkowa tego mierzenia się wzrokiem wydawała się
być niedorzeczna i pozostała nie skomentowana. Szatyn odwrócił się do fanek, a
wyraz jego twarzy uległ diametralnej zmianie. Baekhyun w milczeniu obserował
uśmiech wstępujący na usta szatyna i delikatne zmarszki w kącikach jego
błyszczących oczu, gdy wysyłał dziewczynom niewidzialne całusy. Jego twarz
zdradzała szczerą i oddańczą miłość dla swoich wielbicielek. Cała uprzejmość,
szacunek i każdy gest, który im okazywał były prawdziwe. Kochał je.
Z jakiegoś powodu to bolało
Baekhyuna.
Bolało i denerwowało.
Bolało, denerwowało i irytowało.
Bolało... Och, po prostu był
wściekły!
- Wystarczy - odezwał się i udał,
że próbuje złapać jeden z powietrznych całusów Chanyeola, na co ten spojrzał na
niego zdziwiony. - Mam już dość, jestem głodny i bolą mnie uszy od ich pisku.
Zabierz mnie stąd.
Chanyeol nie mógł powstrzymać
lekkiego uśmiechu, który cisnął mu się na usta w wyniku narzekania Baekhyuna.
Wzruszył ramionami w stronę dziewczyn, dając im do zrozumienia, że nic więcej
nie może zrobić, po czym położył dłoń na ramieniu bruneta i skierował go w
stronę wyjścia.
- Jak sobie życzysz, księżniczko
- powiedział z przekąsem, jednak szeroki uśmiech nie opuszczał jego twarzy.
Baekhyun na to określenie
prychnął, udając oburzenie, jednak musiał przyznać przed samym sobą, że w głebi
serca właśnie tak chciałby być traktowany.
Ta myśl zirytowała go jeszcze
bardziej.
Gdy otowrzyli frontowe drzwi
studia, przywitał ich jeden wielki pisk, na który obaj starali się odpowiedzieć
uśmiechem, jednak w rzeczywistości siła okrzyków lekko ich ogłuszała. Wyszli
przed budynek i skierowali się w stronę knajpki po drugiej stronie ulicy. Fanki
nie ośmieliły się podejść zbyt blisko, tworząc z obu ich stron żywą ścianę i
obserwując ich z pewnej odległości.
- Chanyeol-oppa, kocham cię! -
Okrzyk jednej z fanek dotarł calkiem klarowny do uszu Baekhyuna.
Nowa fala gniewu uderzyła mu do
głowy.
Właściwie to był cholernie
wściekły i wdzięczny naturze, że spojrzenia jednak nie mogły zabijać.
Nie chciał mieć nikogo na
sumieniu. Twarz właścicielki wcześniejszego wyznania sprawiła, że przez moment
zaczął się zastanawiać, czy aby na pewno nie przelał w swoje spojrzenie za dużo
złości, bowiem młodziutka dziewczyna zbladła, gdy nawiązali kontakt wzrokowy.
Nie myśląc zbyt wiele, chwycił
dloń Chanyeola i przyspieszył krok, chcąc jak najszybciej opuścić tłum. Nie
spodziewał się, że tym gestem wywoła jeszcze silniejszą burzę okrzyków. Szatyn
dał się bez słowa poprowadzić.
Możliwe, że właśnie wtedy
Chanyeol zaczął coś rozumieć.
***
- Może to poprawi ci humor -
powiedział Chanyeol i postawił przed Baekhyunem filiżankę z gorącą czekoladą.
Usiadł po drugiej stronie
stolika, stawiając przed sobą duże americano. Lubili tę knajpkę, bowiem była
kameralna i przytulna, a ich ulubione, wręcz stałe miejsce znajdowało się
daleko od wejścia, praktycznie niewidzialne dla reszty osób w pomieszczeniu.
Baekhyun otaksował wzrokiem napój przed sobą i upił maleńki łyk, który i tak
sparzyl mu język. Skrzywił się z bólu i westchnął przeciągle.
- Jesteś zły.
Chanyeol przyglądał mu się z
podwójną uwagą, próbując wyczytać coś z pochmurnej aury bruneta. Baekhyun
spojrzał na niego nierozumnie, udając, że nie ma o niczym pojęcia.
- Jesteś zazdrosny.
Zamrugał zdziwiony na kolejną
uwagę Chanyeola, jednak starał się zachować obojętny wyraz twarzy. Ponownie
zajął się piciem swojego piekielnie gorącego napoju, przy okazji zastanawiając
się, czy naprawdę był taki oczywisty. Czy Chanyeol w końcu zauważył? Czy
zrozumiał?
- Jesteś zazdrosny o fanki.
Tak, przyznał mu w duchu, jednak
nie ośmielił się powiedzieć tego na głos. Jedynie patrzył na niego wyczekująco,
bowiem spodziewał się czegoś więcej.
- Jesteś zazdrosny o fanki, bo
boisz się, że mogę ich mieć więcej od ciebie - dokończył Chanyeol z chytrym
uśmiechem.
O nie...
Baekhyun jęknął zrezygnowany i
schował twarz w dłoniach. Może wcale nie chciał usłyszeć owego więcej. Zdecydownie nie chciał.
- Jesteś idiotą - podsumował
brunet, czym zarobił sobie urażone spojrzenie pary ciemnych oczu po drugiej
stronie stolika.
Z tymi słowami zostawił prawie nietkniętą
gorącą czekoladę i wyszedł z knajpy.
Możliwe, że wtedy Chanyeol zdał
sobie sprawę, że tak naprawdę nie rozumiał nic.
***
- Jeszcze tylko pięć - pocieszał
się Chanyeol, gdy zmęczonymi oczami spoglądał na maleńką grupkę listów na jego
biurku. - Dasz radę. Czym jest pięć listów przy ostatnich dwustu?
Pomasował nadgarstek, który
zaczynał boleć go niemiłosiernie od ciągłego odpisywania na papeterię fanów,
jednak za wszelką cenę chciał skończyć wszystko jednego dnia. W zasadzie jednej
nocy. Traktował to niczym swój obowązek, dług, który musiał jak najszybciej
spłacić fanom za ich bezgraniczną miłość.
Było po północy, gdy sięgnął po
ostatni list. Ziewnął przeciągle, gdy jego wzrok jeździł po równych linijkach
tekstu. Z ulgą zauważył, że tekst okazał się być krótki, co nie wymagało od
niego nadmiernej koncentracji. Miał wrażenie, że zna to pismo, jednak poziom
zmęczenia uniemożliwiał mu sięgnięcie tak daleko w czeluści pamięci, by
skojarzyć je z kimś konkretnym.
"Jesteś idiotą, Chanyeol.
Nie, nie zazdroszczę ci fanów.
Ja zazdroszczę fanom.
Zazdroszę im ciebie i tego, co im dajesz - miłość.
Dlatego chcę być twoim fanem, bo tylko wtedy otrzymam to, co one.
Tak naprawdę chciałbym być Twoim jedynym fanem. Nie lubię się dzielić.
Kocham Cię.
- Baekhyun"
Z każdym kolejnym słowem uśmiech
Chanyeola powiększał się, a pod koniec zaczęły boleć go policzki.
Miał
wrażenie, że jego serce zaraz stopnieje, gdy zobaczył maleńkie, trochę koślawe
serce na samym dole kartki.
Starannie, niczym z czcią
poskładał list po tym, jak przeczytał go około stu razy i schował do kieszeni
bluzy.
Możliwe, że Chanyeol zawsze to
rozumiał, jednak nie przypuszczał, by mogło być prawdziwe.
***
Po cichu wszedł do ciemnego pokoju
i bezgłośnie zamknął za sobą drzwi. Rozejrzał się po pomieszczeniu, jednak
spuszczone rolety nie wpuszczały do pomieszczenia nawet subtelnego światła
księżycowego.
Usłyszał czyjś głęboki i równy
oddech przy prawej ścianie, co oznaczało, że Baekhyun już spał. Czuł się jak
ślepiec, gdy torował sobie drogę przez pokój, co chwilę wchodząc na meble,
które miał wrażenie, że w magiczny sposób ustawiały mu się przed nogami. Gdy
prawie dotarł do celu, był pewien, że to złośliwa magia przesunęła walizkę spod
ściany tak, żeby ktoś się o nią potknął.
Cóż, w końcu ktoś musiał być tym
szczęściarzem.
- Co do... - Zaspany głos
Baekhyuna uświadomił mu, że przynajmniej wylądował we właściwym miejscu i nikt
nie przestawił jego łóżka. - Chanyeol, co ty wyprawiasz?!
Szatyn zachichotał i zamiast się
odsunąć, objął drobną postać na łóżku, ignorując jej jęki protestu i
niezadowolenia.
- Nic. Tylko okazuję miłość dla
mojego ulubionego fana. Mojego numeru jeden - wyznał, zanurzając nos w
potarganych włosach chłopaka.
Przez chwilę w nieprzeniknionym
pokoju panowała cisza przerywana jedynie odgłosem ich oddechów. Baekhyun
przestał się ruszać i mówić, zaś Chanyeol spokojnie na nim leżał zadowolony z
siebie i efektu, jaki osiągnął.
- Wiesz, tak naprawdę... - zaczął
trochę niepewnie sztatyn, gdy nie doczekał się żadnej reakcji. - Tak naprawdę
to ja ciebie też.
Cisza. Tym razem nie słychać było
nawet ich oddechów, bowiem oboje na moment je wstrzymali.
- Co? - spytał cicho Baekhyun i
ośmielił się odwrócić w jego stronę.
- I to nie tak jak fana. Mam dla
ciebie specjalne miejsce. Ponad wszystkimi - kontynuował coraz bardziej
zmieszany. Tym razem cieszył się, że w pokoju było na tyle ciemno, że Baekhyun
nie mógł zobaczyć, jak się czerwieni.
- Co takiego? - nalegał brunet. -
Och, Chanyeol, powiedz to w końcu!
- Kocham cię. Kocham cię jak
nikogo - odparł z serdecznym uśmiechem i na oślep znalazł usta chłopaka.
Chanyeol uznał, że w pocałunkach
w ciemności też było coś magicznego. Tym bardziej w pierwszym pocalunku.
Wyłączony zmysł wzroku pozwalał mu całkowicie oddać się dotykowi miękkich ust
bruneta na długie minuty. Kto wie, może godziny.
- Czekaj...- odezwał się
Baekhyun, gdy jakimś cudem udało im się na moment rozłączyć. - Czy to znaczy,
że nie muszę robić emblematu z twoim imieniem i kupować koszulki z twoim
zdjęciem?
Chanyeol zaśmiał się dźwięcznie i
pogładził go po policzku, zatrzymując się dłużej na ustach.
- Nie, myślę, że obejdziemy się
bez tego - odparł. - Wolę ten rodzaj okazywania miłości. - Po tych słowach na
nowo złączył ich usta w pocałunku.
Możliwe, że w tamtym momencie
obaj już wszystko zrozumieli.
Jejku, jakie to było urocze... Nie stac mnie teraz na jakiś 'porządny' komentarz, bo ostatnio z jakiejś beznadziejnej przyczyny zaczynam płakać przy czytaniu takich słodkich opowiadań, więc no.. ^^; Ale musisz wiedzieć, że właśnie w tej chwili zyskujesz wierną fankę~ <3 Oczywiście życzę dużo, dużo weny i ochoty na pisanie kolejnych ficów :33
OdpowiedzUsuńKAWAII~~~~ To było takie kochane ^^ Nie było przesłodzone. Zachowało w sobie tę granice dobrego smaku. Naprawdę cudowne.
OdpowiedzUsuńBędę zła... *foch z przytupem* ten tekst jest zupełnie inny od reszty, którą dotąd przeczytałam na twoim blogu... Smutam. To było takie.. takie pospolite T^T Może to był jeden z pierwszych fanfików? Nie wiem... ale... mimo wszystko niczym mnie nie zaskoczyłaś T^T Ale wiem, że stać cię na więcej i to opowiadanie to tylko wyjątek w twojej kolekcji!! Dlatego też, nie narzekam dłużej!! WENY!
OdpowiedzUsuńTsukiKira